#TeamSpeednet: Iwona, Senior UX Designer
Iwona jest UX Designerką z prawie 10 letnim stażem w Speednet. Postanowiliśmy zapytać ją o jej doświadczenia, ulubione projekty oraz trendy w świecie projektowania. Zapraszamy do lektury!
Cześć Iwona, dziękuję, że znalazłaś chwilę na rozmowę! Zacznijmy od standardowego pytania. Jak długo pracujesz w Speednet? Jeśli się nie mylę, to zbliżasz się do 10 lat, zgadza się?
Iwona: Masz mnie! Za kilka miesięcy wybije 10 lat mojej uxowej przygody w Speednet i dołączę do zacnego grona dinozaurów. Od 2011 pracowałam w zawodzie w kilku innych firmach, ale w 2014 roku trafiłam tutaj…i tak już zostało. Pamiętam jak dziś, byłam 4-tą dziewczyną na pokładzie i było nas wtedy wszystkich 58. Jejku, ale od tamtego czasu urośliśmy!
Opowiedz w takim razie czym się zajmujesz i na czym polegają Twoje zadania.
Iwona: „Rysuję i rozstawiam kwadraty, żeby było ładnie i przyjemnie…” Tak mniej więcej odpowiadało się na to pytanie kilkanaście lat temu, kiedy w Polsce wiedza o użytecznym projektowaniu raczkowała, a tłumaczenie tego nie zawsze miało sens.
Na szczęście, dziś mam nieco lepiej przygotowaną regułkę, postaram się nie przynudzać. Jako UX Designer dbam o użyteczność systemów, aplikacji i stron www, które projektuję. Dbam o to, aby były intuicyjne i łatwe w użyciu. Dodatkowo, żeby cieszyły oko oraz miały “ręce i nogi”. Aby to było możliwe (poza wypiciem hektolitrów kawy) muszę jak najlepiej zrozumieć potrzeby klienta i użytkownika końcowego aplikacji. Co za tym idzie, mam z nimi bliski kontakt np. na warsztatach, które prowadzę. Podobnie mam stały „dopływ wiedzy” od analityków biznesowych [pozdrawiam!], którzy zasilają mnie ogólnie pojętym wsadem projektowym i wymaganiami. Gdy zrozumiem potrzeby i ideę produktu, siadam do makietowania, czyli przygotowuję szkic funkcjonalności systemu. Następnie to wszystko „koloruję” i testuję z użytkownikami. Na koniec przedstawiam makiety klientowi i gdy mamy konsensus co do ich kształtu, przekazuję je deweloperom, którzy na ich podstawie tworzą finalny produkt.
Tam dzieje się ta cała magia kodowania, o której niewiele wiem, a szkoda. Mam jednak oko na efekty tej magii i pilnuję, czy to, co dostarcza team deweloperów jest zgodne z makietami. No i tak to wygląda mniej więcej w skrócie.
Okiem UXowca jakie są blaski, cienie i mity pracy jako UX Designer?
Iwona: Zacznę od mitów. Był czas, kiedy UX Designer był traktowany jako osoba, która „rozstawia kwadraty na tej makiecie” lub jest grafikiem i nikim, poza tym. “Nie potrzebujemy UXa” – takie było podejście klientów i było to dość raniące… Teraz się to na szczęście zmieniło. Bo to mit! Połączenie dobrej analizy biznesowej z wiedzą UX Designera jest nieocenione dla sukcesu produktu. UX Designer ma naprawdę kawał roboty do wykonania.
Co do blasków i cieni będę szczera – one się ze sobą bardzo mieszają, zależy jak na nie spojrzymy. Będę je więc nazywać blasko-cieniami.
Takim blasko-cieniem zdecydowanie jest fakt, że jako designer realnie wpływam na kształt końcowy produktu i jestem zaangażowana w proces jego powstawania od początku do końca (blask). I to jest super pod warunkiem, że wszystko idzie dobrze. Czasem jednak świadomość tej odpowiedzialności może w pewnym momencie przytłaczać, zwłaszcza jeśli ktoś jest perfekcjonistą jak ja (cień). Innym blasko-cieniem jest to, że projektowanie to zdecydowanie praca twórcza i kreatywna (blask). Jednak nie zawsze ma się dzień i wenę do takich zadań specjalnych… (cień).
W każdym razie, to co jest świetne w Speednet, to to, że nigdy nie jestem pozostawiona sama sobie z tymi blasko-cieniami. Tu zdecydowanie świeci słońce nawet podczas burz [śmiech].
Jakie narzędzia i technologie uważasz za najważniejsze w pracy UX Designera?
Iwona: W mojej karierze przewinęło się kilka programów do projektowania makiet, takich jak Axure, Sketch czy Adobe. Obecnie działam w Figmie i życzę nam wszystkim, aby tak już zostało. Tam jest dosłownie wszystko! Świetne rozwiązania dla tworzenia i zarządzania design systemem, opcje komunikacji z klientem i teamem, cudowne pluginy i community. Do tego FigJam do prowadzenia warsztatów z klientem…. Ahhh, zabrzmiało trochę jak kryptoreklama, co? To dodam jeszcze, że kartka i długopis też są okej!
Skoro już wiemy, jakie jest Twoje ulubione narzędzie, to przejdźmy teraz do trendów. Jakie trendy w projektowaniu UX obserwujesz obecnie na rynku i jak wpływają one na Twoją pracę?
Iwona: Wiesz, że myślałam o tym ostatnio? Pamiętam jak na początku mojej designerskiej ścieżki co chwile musiałam zapoznawać się z nowymi design systemami lub trendami. Flat design, material design, potem moda na gradienty, pastele, zdjęcia i filmiki w tle, brutalizm, 3D i neumporphizm (który się nie przyjął, dzięki Bogu!). Ostatnimi czasy wydaje mi się, że to wszystko się jakoś uspokoiło, ustabilizowało. W moim odczuciu większość stron zaczyna wyglądać podobnie, co w sumie może nie jest takie złe, bo świadczy o wypracowaniu jednego i co najmniej poprawnego podejścia do projektowania UI.
O czym teraz na pewno jest głośno to wykorzystanie sztucznej inteligencji do wspomagania projektowania, ale i ogólnie wdrożenie AI jako elementu funkcjonalności systemów i aplikacji. Do tej pory nie było tego na taką skalę. W ubiegłym roku miałam okazję pracować w projekcie dla gdyńskiej piekarni, która swój pomysł na wyjątkowość, (poza oczywiście dobrym zakwasem i recepturami), oparła właśnie na AI. Wyszło to naprawdę super! W kolejnym projekcie, nad którym właśnie rozpoczęliśmy pracę, chcemy wykorzystać AI między innymi do poprawy jakości pracy i samopoczucia pracowników korporacji. Także dzieje się.
Co jeszcze zauważyłam na dużą skalę w naszych projektach, to ogromny nacisk na dostępność produktów cyfrowych. Dbanie o to, aby treści i funkcjonalności były dostępne dla osób z niepełnosprawnościami, jak np. niedowidzeniem czy ograniczeniami ruchowymi. Wcześniej było to trochę traktowane po macoszemu, a teraz widzę wzrost tej świadomości wśród naszych klientów. Wręcz sami przychodzą i oznajmiają – „to musi spełniać wymogi WCAG”. Zapewne jest to związane z rozporządzeniem Unii Europejskiej, według którego od 2025 roku większość produktów cyfrowych będzie musiała spełniać te wymogi.
Pracujesz w projektach zewnętrznych i wewnętrznych tj. nasza strona czy system HR. Czy widzisz jakąś różnicę pomiędzy tymi projektami? Który klient jest trudniejszy?
Iwona: Ba! Ja to zdecydowanie jestem #TeamSpeednet [śmiech]. Naturalnie, że wewnętrzne projekty dla teamu, który się zna, wie czego chce, zna branże, jest doświadczony i z którym zawsze idzie się jakoś dogadać są zdecydowanie łatwiejsze i przyjemniejsze. Tutaj komunikacja jest prostsza, nieformalna i też logistycznie łatwiejsza. Wszyscy jesteśmy w stanie spotkać się w każdej chwili w biurze i przegadać co trzeba.
Jeśli chodzi o projekty zewnętrzne – myślę, że nie zaskoczę tu nikogo, jeśli uznam je za trudniejsze. Natomiast, to też nie tak, że każdy projekt zewnętrzny to od razu trud, pot i łzy. Moja praca opiera się głównie na kontakcie z klientem i tworzeniu aplikacji. Dlatego przede wszystkim na trudność projektu wpływają dla mnie dwa elementy. Pierwszy to jak komunikatywny jest klient. Z jaką wiedzą, oczekiwaniami lub nawet terminami przychodzi. Natomiast drugi, to czego dotyczy sam projekt, czy jest to złożony i innowacyjny system, czy radosna i prosta aplikacja mobilna. Jeśli założenia są bardzo mgliste i nie do końca wiadomo, za co się złapać lub wymagania klienta zmieniają się szybciej niż pogoda, to uznam taki projekt za ciężki. Wymaga on większego nakładu pracy i cierpliwości, aby wyłuskać tę wiedzę i dostarczyć najlepszy produkt. A do tego, jeśli mamy klienta, z którym ciężko się w ogóle porozumieć…voilá! Mamy gotowy przepis na trudny projekt [śmiech]. Na szczęście, nie zdarza się to zbyt często.
Samej złożoności czy skomplikowania projektu w sumie nie oceniam jako trudność, a raczej jako wyzwanie, któremu z odpowiednią ilością czasu i dobrym przygotowaniem da się sprostać. Przecież od tego są UX Designerzy! 😉
Ostatnio prowadziłaś jeden z naszych Tech Talków, na którym wspominałaś m.in. o nieporozumieniach między UXami a web developerami. Jakie są Twoje spostrzeżenia na ten temat?
Iwona: To jest bardzo ciekawa kwestia. Temat Tech Talka, o którym wspominasz, został rzucony przeze mnie trochę dla żartów i brzmiał „UX/UI dla deweloperów – co to jest piksel, marginesy i rozmiar fontu i dlaczego ciągle to olewasz, skoro jest narysowane?”. Było to pokłosie mojej frustracji.
Nieraz widziałam produkt finalny nieco odbiegający od makiet, które przecież tak starannie dopieszczałam piksel po pikselu, margines po marginesie i font po foncie. Odzew był jednak spory zarówno wśród deweloperów jak i designerów, więc pomyślałam „A co tam, zróbmy to!”. No i poszło. Opowiedziałam na co designer zwraca uwagę tworząc widoki (makiety) i dlaczego.
Generalnie chodziło mi o wyartykułowanie, że dla nas projektantów to czy napis jest wyrównany w przycisku w taki a nie inny sposób, czy boksy są zaokrąglone czy nie, czy mają cienie czy ich nie mają albo czy elementy na widoku są oddalone od siebie o 8 czy 16 pikseli (oj tak, to słynne rozstawianie kwadratów) naprawdę ma znaczenie. Dla wzmocnienia przekazu pokazałam stronę Facebooka, która ma zachwiane odstępy i kopnięte fonty i tak dalej i tak dalej. Nikt nie chciałby do takiego Facebooka zaglądać, uwierz mi.
Jednak najważniejsze w tym spotkaniu było zrozumienie i wysłuchanie drugiej strony, czyli deweloperów, dlaczego zdają się tych niuansów nie zauważać. Powodów było oczywiście kilka, od niepełnej świadomości możliwości, które daje deweloperom Figma. Poprzez różnego rodzaju ograniczenia czysto deweloperskie, jak np. różne renderowanie fontów w zależności od przeglądarki, a na braku tej uxowej świadomości kończąc. Myślę, że spotkanie to pomogło nam na wzajemne zrozumienie specyfiki naszej pracy i zaowocowało kilkoma ważnymi spostrzeżeniami i pomysłami. Teraz staramy się do nich stosować, aby usprawnić prace na linii projektant-programista.
Jeśli miałabym wyciągnąć lekcję dla siebie po tym Tech Talku, to na pewno będzie to dbanie o kształt design systemów, czyli opisanie wszelkich możliwych zachowań czy stanów komponentów, usystematyzowanie i opisanie reguł GUI. Ale też wszelkich od nich odstępstw, tak aby deweloper nie musiał się niczego domyślać. Oczywiście wymaga to nakładu pracy i nie zawsze wychodzi to idealnie. Dodatkowo warto też przedyskutować podejście do tworzenia design systemu ze swoimi deweloperami na początku projektu, aby nie wykonywać bezsensownej pracy. Nauka dla deweloperów jest natomiast jedna – nie róbcie nic na oko, pytajcie designerów!
Czy masz jakieś tipy dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z UX?
Iwona: A i owszem! Dla tych, którzy dopiero myślą o zostaniu UX Designerem: projektować, projektować i jeszcze raz projektować. Jeśli nie masz możliwości projektowania czegoś dla realnego klienta, a wiadomo, że tak to na początku wygląda, to po prostu wymyśl swoją aplikację lub zaproponuj lepsze rozwiązania dla już istniejących stron czy apek. Przede wszystkim ucz się myśleć jak UX, szlifuj swoje umiejętności wykorzystywania programów do projektowania. Czytaj wytyczne WCAG, oglądaj tutoriale innych designerów, naucz się tworzenia komponentów i design systemów. Wyrób w sobie poczucie „Oho! ten problem już gdzieś rozwiązywałem/am, dam radę!”.
Ps. Ja do dziś wierzę, że pracę w Speednet dostałam głównie dlatego, że bez większego zawahania na rozmowie rekrutacyjnej przedstawiłam najprzyjaźniejszy sposób wyboru odbiorcy przelewu. Głowiłam się nad tym wcześniej i się przydało.
Jeśli chodzi o rady dla juniorów, którzy już się złapali do pracy: zapnijcie pasy, będzie jeszcze ciekawiej! [śmiech].
Skoro twierdzisz, że z biegiem czasu jest ciekawiej. Opowiedz, który ze zrealizowanych projektów w Speednet najlepiej wspominasz i dlaczego?
Iwona: Ojej! Tu naprawdę ciężko będzie wybrać. Przez 10 lat w Speednet projektów trochę się nazbierało. Od mniejszych i luźniejszych aplikacji mobilnych po większe i bardziej złożone systemy bankowe. Każdy z nich miał w sobie coś, co będę miło wspominać, nawet jeśli nie było łatwo. Zawsze jednak z łezką w oku i uśmiechem na twarzy wspominam projekt systemu wewnętrznego dla firmy spedycyjno-logistycznej.
A dlaczego? Może dlatego, że pełniłam w nim kilka ról. Mogłam się w nim realizować i rozwijać na wielu płaszczyznach. Jako UX Designer, analityk, product owner, a nawet i tester. Dodatkowo, system ten miał niezliczoną masę modułów – zarządzanie m.in. flotą, klientami i kierowcami a nawet rozliczenia i księgowość! Przy pracy nad każdym modułem nauczyłam się naprawdę sporo o tej branży, a podczas warsztatów u klienta widziałam, jak to wszystko wygląda od podszewki.
Bardzo podobało mi się to, że moja praca realnie przełożyła się na poprawę procesów w firmie klienta (bo UX to nie tylko rysunki i kwadraty!). Dawało mi to poczucie ogromnej motywacji i sprawiało zwyczajnie radość. Przede wszystkim nieoceniona też była bliska współpraca ze świetnym teamem deweloperów po naszej stronie, która bardzo wiele mnie nauczyła w mojej własnej dziedzinie. Lubię projekty, które wymagają pracy umysłowej, w których czuję, że to co robię ma sens. Jeśli mogę robić to z równie zaangażowanym teamem, to już naprawdę cud, miód i orzeszki!